Każdy z nas boi się
nieznanego.
Każdy z nas daje się
ponieść emocjom.
Każdy z nas, tak czy
siak, potem wraca do siebie.
A mawiają, że każdy z
nas jest inny, prawda?
Nie.
Wszyscy jesteśmy tylko
ludźmi…
Annika
Boję się jak cholera, ale co poradzić? Całe życie
nie można się bać. Zresztą, czy ja mam
coś do stracenia? Nie. Wiem, że dobijam samą siebie, ale to lepsze niż
nieustanne okłamywanie siebie samej.
Patrzę na łóżko, walizkę oraz
porozrzucane wszędzie ubrania.
I pomyśleć,
że przybyłam tutaj tylko w szarym dresie…
Stoję jak sparaliżowana, patrząc na
to, co mnie czeka. Nie umiem sobie tego wszystkiego wyobrazić.
Przecież ja sobie nie dam rady. Ja się do tego
zwyczajnie nie nadaję. Nie znam się na tym. Nie umiem!
Ale… to szansa. Ogromna szansa. Dla mnie. Tylko dla
mnie…
Ruszam zatem w stronę łóżka i
powolnie zaczynam układać wszystko w czerwonej walizce.
Pierwsza bluzeczka, teraz jakieś spodnie, o, teraz
wpadła mi w ręce jakaś bluza, ale… nie daję rady.
Rzucam wszystko byle jak do walizki i siadam obok
niej, chowając twarz w dłoniach.
Dlaczego wątpliwości tak bardzo
ranią? Czemu w taki sposób dokuczają? Przecież to nielogiczne. Nie w mojej
sytuacji, zwłaszcza, kiedy nie mam zupełnie nic do stracenia.
Wstaję i nerwowo zaczynam krążyć
wokół pokoju. Mam ochotę rozwalić dosłownie wszystko, co znajduje się w moim
zasięgu. Nawet samą siebie.
Tak, wówczas byłoby najłatwiej.
Otwieram okno i podpieram się na rękach na
parapecie. Jest zimno i to mnie cieszy. Zamykam oczy i chcę czuć jedynie to
zimne powietrze na swojej skórze, nic więcej. Chcę się orzeźwić, odpocząć choć
na chwilę, na jeden, krótki ułamek sekundy.
Czy to aż
tak wiele?
- Annika… - usłyszałam za swoimi
plecami ściszony głos Stefana.
Odwróciłam się na pięcie, patrząc na
niego pustym i przerażonym wzrokiem.
Przy nim chyba jednak nie umiałam udawać, mimo
wszystko…
- Michael przyszedł się pożegnać.
- Aaa… - pokiwałam głową .- Już schodzę na dół -
wykrztusiłam, po czym zamknęłam okno i powędrowałam śladami Stefana do salonu,
gdzie czekał na mnie uśmiechnięty Michi razem ze swoją ukochaną.
Przylepiłam do twarzy sztuczny
uśmiech. Teraz w końcu mi się przyda…
- Tak mi miło, że przyszliście - powiedziałam,
jednocześnie krzycząc w duchu: „Musicie potęgować ten ból?!”.
- Pamiętaj, że trzymamy za ciebie kciuki! -
wykrzyknęła z radością dziewczyna, rzucając mi się na szyję.
Odwzajemniłam gest, zamykając powieki, aby nie
wypuścić spod nich ani jednej łzy.
- Dzięki - wykrztusiłam, spoglądając tym razem na
blondyna, który zbliżał się do mnie z rozwartymi ramionami.
- To co, mała? - zatrzymał się tuż przede mną,
świdrując moją osobę swym wzrokiem. - Pokaż wszystkim na co naprawdę cię stać! -
przygarnął mnie do siebie, chcąc tym samym przekazać mi całą swą energię.
Szkoda, że dosyć miernie mu się to udało…
Stoję teraz przed parą i panuje
dziwna cisza.
Yyy… Może powinnam coś powiedzieć? A chyba
powinnam, tylko co? Nie mam na nic siły. Nie wysilę się nawet na jedno słowo,
które musiałoby być kłamstwem, aby ich nie dezorientować i nie martwić…
- To my już pójdziemy. Pewnie masz
jeszcze sporo rzeczy do upchania w za małej walizce - powiedziała dziewczyna,
witając na ustach subtelny uśmiech.
Zakładam, że on też miał mi podarować odrobinę
pozytywnego nastawienia…
Dzięki, Claudia. Bez obrazy, ale nie wytrzymałabym
z wami kolejnych pięciu minut.
- Trzymaj się, mała - rzucił na
pożegnanie Michi, który w tej chwili dreptał za swoją ukochaną w stronę drzwi.
Zostaliśmy takim sposobem sami. Ja i
on. Annika, Stefan. MY.
Brunet stoi przede mną i lustruje
moją sylwetkę uważnie swym twardym, a zarazem zimnym, wzrokiem, do którego
zdążyłam się z czasem przyzwyczaić. Wiem, że przed nim nie jestem w stanie
udawać. Nie wiem dlaczego tak jest, ale nie umiem tego zmienić.
Moje oczy momentalnie pokryły się
drobnymi łzami, nad których napływem nie miałam kontroli. Czuję, że drżę i nie
umiem nad tym czymś zapanować. Jego wzrok sprawia, że wszystkie złudzenia i
kłamstwa rozpływają się…
Jest jak czarodziej. Czy i on zdaje sobie sprawy ze
swojej niezwykłej mocy?
- Przytul mnie… - wyszeptałam, ledwo
tłumiąc w sobie szloch. - Proszę…
- Annika - on również zachował swój ściszony głos. -
Nie musisz tego robić… - dodał, gdy trzymał mnie już pewnie w swoich ramionach.
- Muszę, Stefan - tyle czasu sobie to wmawiałam, że
aż sama w to uwierzyłam.
- Nieprawda. Nic nie musisz - mistrz argumentacji.
- Ja, po prostu, boję się tego, co mnie tam czeka.
Zupełnie się na tym nie znam, nigdy nie miałam z tym do czynienia… - wyznałam,
odrywając się od skoczka.
Znów patrzy w moje oczy, jakby czegoś w nich
szukał. To takie przytłaczające…
- W takim razie ci się uda - oho,
stary, zgorzkniały i do bólu oschły Stefan do mnie wrócił.
- Przestań! Jesteś okropny, kiedy się tak
zachowujesz! - uderzyłam pięścią o jego twardy tors. - Cholera, zawsze taki
musisz być?! Raz jesteś przyjacielem, a drugi - gburem nie z tej Ziemi!
- Najwidoczniej muszę! - on również podniósł teraz
głos.
- Nie mam już do ciebie siły! Nie wiem, jak
powinnam się przy tobie zachowywać, co mówić, a co nie! Nic nie wiem!
- W takim razie chyba podwójnie się cieszysz z
wyprowadzki, do cholery!
- Nie krzycz na mnie, do diaska! - ja mogłam
krzyczeć, on nie. I niech tak zostanie!
- Mogę! Jestem we własnym domu! - odbił umiejętnie
piłeczkę.
- Masz rację! Cieszę się, bo to nic przyjemnego
znosić takiego gbura, jak ty na co dzień!
- A jedź, proszę bardzo! - jego tęczówki płonęły
żywym ogniem. - Tutaj na pewno nikt nie będzie za tobą płakać!
- Super! - wykrzyknęłam, odwracając się szybko na
pięcie.
- Fantastycznie, wręcz! - rzucił za moimi plecami.
- Wyśmienicie! - przekrzyczałam go, znajdując się
już na schodach.
- Świetnie! - na to już nie odpowiedziałam, gdyż
zatrzasnęłam za sobą drzwi do pokoju, po czym oparłam się o nie, kolejny raz
przymykając swe powieki.
Co ja znowu narobiłam? Ot, taka
pożegnalna kłótnia…
No, ale czy
tego nie można zrozumieć? Przecież z nim się nie da w normalny sposób! Kiedy
coś mu się tylko nie spodoba, od razu staje się oziębły, a bywa także, że
chamski. Tego nie można znieść na dłuższą metę… Nie wtedy, gdy emocje sięgają
niemalże zenitu…
Teraz jednak żal zamienia się we
wściekłość i furię.
Otwieram oczy, z których wyparowały już łzy i
podnoszę się na równe nogi. Podchodzę do walizki, szybko i niedbale wrzucam do
niej wszystko, co leży w zasięgu mojego wzroku, zapinam ją i ciągnę za sobą.
Chcę jak najszybciej się stąd wydostać. Teraz nawet strach rozpłynął się w
morzu żywych emocji.
Niezdarnie włóczę za sobą walizkę na
schodach, czując, że na twarzy płonę ze złości. Machinalnie odwracam głowę w
stronę salonu, lecz jego tam nie ma. Westchnęłam z ulgą w duszy. Opatrzność
jednak nade mną czuwa.
Zatrzymałam się na środku salonu,
rozglądając się po mieszkaniu, w którym spędziłam ostatnie miesiące. Żyłam
tutaj jak księżniczka, teraz trzeba to wszystko opuścić… Cholera, jednak
sentyment zostaje…
Na samą myśl, czuję na swej skórze
nieprzyjemne dreszcze. Nie ma co dłużej tego wszystkiego przeciągać. Chwytam
rączkę walizki i ciągnę ją za sobą, przełykając po drodze gorzkie łzy, które w
niewiadomym momencie nagromadziły się pod moimi powiekami. Podnoszę głowę i
kroczę przed siebie, nie rozglądając się na boki, aby przypadkiem nic nie
wpadło mi w oczy i nie pobudziło kolejnych wspomnień…
- Przepraszam - nagle jakieś mocne
ramiona zamykają mnie w swoich sidłach od tyłu. To nie „jakieś ramiona”. Znam
je i to doskonale… - Nie umiem być inny…
- Wiem - odpowiedziałam, stojąc w bezruchu, jak
sparaliżowana.
- Dlaczego płaczesz? - spytał, gdy dostrzegł, iż
pojedyncza łza uwolniła się spod spętanych przeze mnie kajdan.
- Nie wiem - wydukałam.
Brunet
spojrzał na mnie i spływającą po moim policzku łzę, otarł swym kciukiem.
- Pamiętaj, że masz gdzie wrócić - położył swą dłoń
na moim ramieniu.
- Będę pamiętać - wyszeptałam ze szklącymi oczyma.
– Stefan? - spojrzał na mnie.
- Tak?
- Już za tobą tęsknię… - wykrztusiłam, przytulając
się do chłopaka.
Chyba nie umiałam okłamywać dłużej
samej siebie, że umiem się tak po prostu z nim pożegnać. Przecież zżyłam się z
tym durniem, który ma w sobie jednak przebłyski cudownego z natury człowieka…
To nic, że swą przeważającą naturą istnego pacana odpycha mnie od siebie raz za
razem. Jego nie da się od siebie siłą odepchnąć…
- Ja też, Annika…
Źródło |
Hej! <3
Sama nie wiem, co mi to wyszło ani skąd się ten pomysł wziął (ale o tym przekonacie się potem, Skarby :*), ale coś jest, ha! :D
Dziękuję za masę napędzających słów pod poprzednim rozdziałem! One naprawdę wiele dla mnie znaczą! <3 Dlatego też każdego bym prosiła, aby zostawił chociaż najkrótszy komentarz, nawet kropka w komentarzu by mi w zupełności wystarczyła. Tak, bym wiedziała, że jesteście! Naprawdę Was potrzebuję, zwłaszcza teraz. ;*
Kocham! ♥
Sama nie wiem, co mi to wyszło ani skąd się ten pomysł wziął (ale o tym przekonacie się potem, Skarby :*), ale coś jest, ha! :D
Dziękuję za masę napędzających słów pod poprzednim rozdziałem! One naprawdę wiele dla mnie znaczą! <3 Dlatego też każdego bym prosiła, aby zostawił chociaż najkrótszy komentarz, nawet kropka w komentarzu by mi w zupełności wystarczyła. Tak, bym wiedziała, że jesteście! Naprawdę Was potrzebuję, zwłaszcza teraz. ;*
Kocham! ♥
Jestem chyba pierwsza chyba pierwszy raz...szok
OdpowiedzUsuńMusisz mi wybaczyć nieumiejętne napisany dzisiejszy komentarz,jest to wywołane szokiem z powodu nowej reklamy t-mobile...haha :D
Kłótnia Anniki i Stefana szczerze powiem że wyglądała jak kłótnia kochanków...niby zaczęło się spokojnie,jednak charakter Stefa dolał oliwy do ognia :D
Widzę że obojgu na sobie zależy,widać to gołym okiem :D
Rozdział idealny,tak kocham twoją twórczość że mam ochotę swoją rzucić w cholerę :D i wyjechać nawet w Bieszczady :v gdziekolwiek :D
Z niecierpliwością czekam na następny ❤
Buziaki :***
Nie mam co wybaczać :* komemtarz jest wspaniały! <3
UsuńI nigdzie nie wyjezdzaj! Ja Ciebie i Twej wspanialej tworczosci potrzebuje! :*
Co tu się kuźwa wydarzyło!? :O gdzie ONA jedzie !? :O o co tu chodzi... ale namieszałaś... mój mózg tego nie ogarnął... miałam nadzieję w pewnym momencie, że rzucą się sobie w ramiona z pocałunkami... ale się przeliczyłam :( pisz szybko nast abym mogła się przekonać o co tutaj chodzi...
OdpowiedzUsuńNo umiesz trzymać w napięciu :-P
Do następnego!
Buziaki :*
Hehe, oj, Kochana, dziękuję za zywe emocje! <33
UsuńJeesteeem !
OdpowiedzUsuńCo ty robisz z my heart to ja nie wiem... po ostatnim weekendzie i emocjach nie z tej ziemi, zasługuje na odpoczynek, ale niee xD
Nie będę opisywać co mi się podobało, bo musiałabym streścić cały rozdział :D
Dlaczego to robisz coo? Kiedy już myślę, że chemia między naszą parką zrobi swoje, ty wyprowaszasz ją od Stefcia? Źle jej było? Dlaczego :c
Jesteś taka tajemnicza w tej historii i równicześnie to kocham i nienawidzę :P Moja.cierpliwość jest wystawiona na próbę...
No więc czekam z niecierpliwością, co ty tam wymyśliłaś jeszcze :)
Buziaki :*
Dziekuje, Kochana! :* to dla mnie niezwykle wazne, ze udalo mi sie zachowac ten cienki welon tajemniczosci na calej fabule. O to chodzilo! *0* dziekuje za wszystko! <33
UsuńJestem ;)
OdpowiedzUsuńKochana, co ty tu wyprawiasz?! Co się tutaj dzieje?!
Teraz to dopiero dodałaś znaków zapytania! :D
Annika wyjeżdża? Matko.. mam wrażenie, że Stefan sobie chyba nie poradzi bez niej.. No kurcze, może krzyczeć, strzelać fochami, ale chyba trochę zatęskni. Mam nadzieje, że wiesz co robisz i niedługo to wszystko będzie się wyjaśniać ;)
Czekam na kolejny rozdział.
Buziaki :*
I o te znaki zapytania chodzilo, o, tak! :D
UsuńDziekuje! <33
Hej! ;*
OdpowiedzUsuńKwestia numer 1 - ty chyba chcesz oberwać co? Zamawiasz szybkie ale dość mocne lanie czy powolne katowanie? Pff też mi wybór hahah ;D.
Do rzeczy kochana... Dlaczego wyjazd co? Pewnie mam zgadywać - by nie było 100% sielanki :p
Okej... Annika - przywiązanie oj tak swoje zrobiło, więc wyjazd jest praktycznie z bólem serca. Stefan - hmm nawet przy tej aferce "gburek" zyskuje w moich oczach. To znak że Annika nie jest juz mu taka obca. Może kto sie lubi ten się czubi? To wobec tego po co ten wyjazd? Mają sobie coś uświadomić? Czekam aż rozwiejesz nieco mych wątpliwości i pytań, chodz racją jest co mówią koleżanki wyżej... Ta tajemniczość - hmm ona szczerze? Kręci mnie i mi się podoba :D
Czekam wytrwale na kolejną odsłonę ;*
Pozdrawiam :)
Hmmm... Powiem Ci, że ciężki ten wybór hahah :D Ale to nie moja wina, tylko bohaterów. :D
UsuńDziękuję, Kochana, za tak miłe słowa! ;*
Jestem!
OdpowiedzUsuńMatko jedyna, kochana, co ty tutaj do jasnej anielki wyprawiasz? O.o Jestem w szoku, powiem ci szczerze.
Dlaczego Annika wyjeżdża? Przecież już było tak dobrze, a teraz wszystko szlag trafi. Ja się tak nie bawię... Oboje coś do siebie czują, ale teraz to nam się Stefan załamie chyba. No, może to za dużo powiedziane, ale na pewno przeżyje jej nieobecność na swój sposób.
Strasznie tajemniczo się nam zrobiło. I to mi się akurat podoba :)
Weny!
Buziaki :**
Ejej, spokojnie, Anielki w to nie mieszajmy! ;*
UsuńOj, Stefan specyficznie odbierze ten wyjazd Anniki. Tyle mogę zdradzić. ;) Dziękuję, Kochana! <33
Jeju, jeju :(( jakie to piękne ❤
OdpowiedzUsuńAż mi się łezka zakręciła w oku :((
Cudowne ❤
Już nie mogę się doczekać kolejnego <3
Buziaki :***
Dziekuje, Skarbie! :**
UsuńJestem :)
OdpowiedzUsuńKochana, oddajesz nam kolejną perełkę <3
Zaraz, zaraz...
Jak to Annika opuszcza Stefana???
Nie spodziewałam się kompletnie takiej opcji, nigdy, przenigdy!
Ta ich kłótnia pożegnalna była naprawdę urocza, bo pokazała, że tak naprawdę z całego serca, żadne z nich nie chce się rozstawać, że jest im bardzo ciężko.
A ich końcowe słowa...
Szczególnie Stefana! Nigdy nie spodziewałabym się po nim, że zdobędzie się otwarcie wyznać do niej, że za nią tęskni, chociaż jeszcze ta koło niego stała.
Nie mogę doczekać się kolejnego!
Buziaki ;***
Sama sie nie spodziewalam, ze Annika opusci Stefcia przez dlugi czas xD samo wyszlo :D
UsuńDziekuje, Kochana, za obecnosc i mile slowa! <33
Hej!
OdpowiedzUsuńSztuczne pożegnanie, kłótnia ze Stefanem na "do widzenia"... Co to wszystko ma znaczyć? Dokąd Annika się wybiera i dlaczego opuszcza Stefana, z którym przecież zdążyła się zżyć? Ja nie wiem co tu się dzieje!
Stefan mnie zaskoczył na końcu. To był trochę takie niepodobne do niego, ale za to urocze :-)
Boję się o Annikę. Jak da sobie radę sama? Wiem, że sobie poradzi, ale kurcze, po co znów ucieka, skoro tu, można powiedzieć, zaczęło jej sie jakoś układać?
Czekam na ciąg dalszy, żeby coś się wyjaśniło.
Pozdrawiam!
Widzę, że wiele pytań się zrodziło, ale spokojnie... wszystko będziemy powoli wyjaśniać! ;**
UsuńDziękuję za komentarz! <33
O ja cię kręce! Powiem Ci tak: czytałam Twoje poprzednie opowiadania. Urzekły mnie.
OdpowiedzUsuńTeraz czytałam początek, a potem nagle przestałam. Ale dziś nadrobiłam wszystko i nie umiem wyjaśnić, jak, dlaczego nie czytałam na bieżąco? Dlaczego nie komentowałam? Nie wiem.
Ale zjawiam się dziś, uprzednio widząc Cię na moim blogu (za co z całego serducha ogromnie dziękuje!), i co zastaję? Annika opuszcza Stefana. Dlaczego? Przecież mogła zostać...
Kłótnia z Kraftem. Genialna!
A pożegnanie z Michaelem jakieś takie nie na miejscu. Dwa zdania i wyjazd z domu. A gdzie kawa? Jakaś dłuższa rozmowa, pożegnanie? I mogli pomóc albo zaoferować pomoc w pakowaniu xD
Żartuje. Świetnie piszesz! Chciałabym pisać tak kiedyś...
Czekam na następny!
Weny ;)
Ola (onepart-stefan-kraft.blogspot.com)
Ojej, dziękuję, Kochana, za obecność! Zarówno tutaj, jak i na poprzednich opowiadaniach. Cieszy mnie też, że postanowiłaś się ujawnić! To wiele dla mnie znaczy! <33
UsuńDziękuję za przewspaniały komentarz oraz jeszcze raz: obecność! <3
Hej kochana :*
OdpowiedzUsuńPowtórzę się jeszcze raz i nie ostatni, rozdział cudeńko! *.*
Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda,że Annika wyjeżdża, wyjeżdża z miejsca w którym się zadomowiła,poznała osoby które są w stanie ją wesprzeć i pomóc we wszystkim. Mam nadzieje tylko,że wróci do nich, do Stefana. Właśnie Stefan, nie dziwię się że blondynka wybuchła i na niego nakrzyczała. Szkoda,że tak na pożegnanie,ale w końcu to musiało nadejść. Ma Stefcio szczęście,że zdaję sobie sprawę jakim potrafi być głupim gburem!
Pozdrawiam :*
Dziękuję, moja Kochana, za tak miłe słowa! <3
UsuńJestem lekko... zagubiona. Tak skaczesz z wydarzeniami i fabułą, że nie bardzo wiem co powiedzieć. To dopiero 9 rozdział, a oni już zdążyli się poznać, ileś miesięcy ze sobą mieszkać, a teraz rozstać. Trochę mnie to dekoncentruje. We wcześniejszych rozdziałach nie przypominam sobie wzmianki o wyjeździe (chyba że to moje niedopatrzenie), a tu już spakowane walizki, płacz i kłótnia, która moim zdaniem była trochę... dziecinna i totalnie o nic. Nie bardzo wiem, co powiedzieć... Nie umiem się w nich wczuć, kiedy to wszystko dzieje się tak nagle i tak szybko.
OdpowiedzUsuńAle czekam na kolejny i pozdrawiam! ;*
Właśnie tutaj jest haczyk. Akcja będzie stosunkowo szybka, a potem - powolna. Pisałam już opowiadania, gdzie bohaterowie się poznawali, mozolnie zdobywali swoje zaufanie, ale tutaj pragnę skupić się na czymś innym. :) Poznanie nie ma być tak istotne, ale do sedna powoli już będziemy się zbliżać. ^^
UsuńDziękuję za cenny komentarz! <3
Ale jak to? Gdzie ona się wybiera? Dlaczego opuszcza Stefana? Ech.. I akurat teraz, kiedy ta dwójka zaczynała mieć normalną relacje, chociaż dzisiejsza kłótnia na pewno tego nie pokazywała.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość!
Dziękuję, Słońce, za obecność! <3
UsuńWitaj Kochana!
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę Cię bardzo przeprosić, że nie przybyłam wcześniej, ale niestety... szkoła, szkoła i raz jeszcze szkoła... :( Ty mnie chyba rozumiesz, co? :)
Ale mniejsza o to.
Rozdział jak zawsze fantastyczny! ♥ Jak Ty to robisz, dziewczyno?! No jak?! :D
Muszę przyznać, że ten rozdział jest tak ekscytujący i tajemniczy, że pobudził mnie niesamowicie! A jest przed 8! :P
Zastanawiam się dokąd wybiera się nasza Annika? Czyżby nowa praca? Nowe mieszkanie? Jeśli tak to powiedz, błagam, że to nie jest praca za granicą? Że Annika i Stefan będą mogli się spotykać choćby na kawie? Proszę, proszę, proszę...
W tym rozdziale zrozumiałam, jak diametralnie zmieniła się ich znajomość. Czas jednak robi swoje.
Jeszcze jakiś czas temu, Stefan był bardzo powściągliwy. Teraz jest inaczej. Nie ma problem z przytuleniem dziewczyny. I powiem szczerze, że jestem zadowolona z tego powodu. ^^ Podoba mi się, że przez ten okres zdążyli się poznać tak dobrze, że można odnieść wrażenie, że znają się od zawsze. :)
Jestem niesamowicie ciekawa dlaczego Stefan jest jaki jest... Tzn. jestem ciekawa czy zawsze był taki... no, że jak coś szło nie po jego myśli to od razu się kłócił, czy może jednak zmusiła go do tego sytuacja życiowa... Może i doszukuję się "spisku" tam, gdzie go nie ma, ale wciąż jestem ciekawa tamtej dziewczyny. :)
No cóż, póki co, zdradź nam, proszę dokąd wybiera się nasza Annika. ♥
I wytłumacz mi, dlaczego ja już tęsknie za nimi dwoma pod jednym dachem? :(
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ^^
Kocham ♥
Ileż pytań, ojoj. ;* Wszystkiego się dowiesz z czasem, Kochana! ;**
UsuńDziękuję, Skarbie, za obecność! <3
Kocham! ♥
Hej, Słońce ;*
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny ♥ Jak Ty to robisz, co?
Ale, że dokąd wybiera się Annika? Przeprowadza się? I zostawi Stefcia samego? Oj nie... :(
Och, ale Krafcik jest taki uroczy, mimo wszystko.
Czekam niecierpliwie na kolejny (a długo nie będę czekać, skoro zjawiam się po tygodniu xD) i ściskam ;*
Dziękuję ślicznie! <33
Usuń