piątek, 10 czerwca 2016

~ Rozdział dziesiąty



Przyjdzie taki moment, że i w Tobie coś pęknie i…
 po prostu, sobie nie poradzisz.

Stefan

                - Teraz będziesz u mnie mieszkał? - zdaje się usłyszeć głos Michaela już na powitanie.
Gościnny to on jest, nie można mu tego odmówić, o, nie. A co najlepsze? Dopiero przekroczyłem próg jego mieszkania.
Ech, na przyjaciół zawsze można liczyć…
            - Możesz spuścić na luz? - bąknąłem, usadawiając się od razu na kanapie w salonie. - Ty u mnie non stop przesiadujesz i jakoś nic nie mówię.
- Zaczyna się… - burknął i wychynął zza ściany kuchni, po czym zajął miejsce tuż obok mojej skromnej osoby, trzymając w rękach ogromną miskę z popcornem.
Nie mówiąc nic więcej, poczęstowałem się.
A co? Przyjacielowi będzie żałował?
            - Gdzie Claudia? - spytałem, przeżuwając powoli popcorn.
- Poszła gdzieś do jakiejś koleżanki - odparł, również łapczywo napychając się popcornem.
- A, to dlatego możesz zaszaleć i zjeść popcorn. No, no… Jestem pod wrażeniem twojego buntu, Hayboeck - mówiłem niezrozumiale.
- Przestań się czepiać, Kraft - warknął. - Troszczy się o mnie, o nas i w ogóle, dlatego chce nas zdrowo odżywiać.
- Przez co głupiejesz - wtrąciłem swoje racje.
- Zgłupiałem to już dawno, ale z miłości do niej - wyznał.
Serio? Teraz mu się zebrało na takie zwierzenia? I że co? Ja mam go teraz słuchać?
            - To chyba dobrze - wykrztusiłem drętwo.
Nie. Nie. Nie. Nie będziemy rozmawiać o miłości! Nie! To ostatni temat, o jakim możemy porozmawiać. Nie rób mi tego, Michael, proszę…
- To wspaniale! Na jej punkcie mogę szaleć do końca życia coraz bardziej i bardziej - i po co moje błagania i modlitwy, jak i tak blondyn ich nie respektował?
- I tak już jesteś wystarczająco nienormalny… - pisnąłem, chcąc jak najszybciej skończyć tę konwersację.
- Przestań być taki zgorzkniały, do cholery, Kraft! - oho, chyba wyczuł… To teraz się zacznie. Znowu. Jak ja nienawidzę takich momentów. A za każdym razem trzeba to przejść jak grypę.
- Nie jestem zgorzkniały - zacząłem się znów bronić.
To dobre, czy tragicznie, że zawsze działaliśmy według jednego schematu?
            - Znowu będziesz się wyżywał na całym świecie?
- Nigdy nie przestałem się wyżywać - przewróciłem oczyma.
Już wiem do czego zmierza ta beznadziejna rozmowa…
- Jesteś beznadziejny, do cholery! - tak samo jak nasza rozmowa. Już przed chwilą o tym wspominałem. – Będziesz udawał teraz wielce zranionego i cierpiącego, ale było na to lekarstwo! Trzeba było normalnie powiedzieć wszystko, a nie teraz zgrywać pokrzywdzonego!
- O czym miałem powiedzieć? I komu? - zmarszczyłem brwi.
O co mu chodzi tym razem?
            -Annice! Nie udawaj, że nie wiesz! Albo że ja nie wiem, bo być może jestem głupi, ale na pewno nie ślepy! - i co on tak wrzeszczy?
- O czym miałem powiedzieć Annice? - nie będę na niego wrzeszczeć, ale…
Cholera, trudno jest mi już wytrzymać!
            - O tym, że krowy latają, cholera! - a założysz się, że niektóre potrafią? – No, jasne, że o tym, że coś do niej czujesz!
- Ale ja do niej nic nie czuję! - teraz mnie już sprowokował. Nie wytrzymałem i nie zamierzam już tego robić. O, nie.
            - W takim razie jak to wytłumaczysz?
- Nie mam nic do wytłumaczenia. Na pewno nie tobie - podniosłem się na równe nogi, mierząc blondyna wzrokiem z góry.
Muszę sobie zapamiętać do końca życia, że kolor włosów nie kłamie. Jego mózg serio przestał się bronić, patrząc na tę jego głupkowatą łepetynę.
- Sam zaprzepaszczasz swoje szanse, ale wyżywasz się na wszystkich wokoło! Znów taki jesteś! Masz w dupie wszystko i wszystkich, nawet najlepszych kumpli! Ogarnij się, bo wreszcie kiedyś zostaniesz sam!
- Może ja chcę zostać sam! - krzyknąłem, zmierzając już w stronę drzwi.
 Nie chcę tu być. Nie chcę tego słuchać. Nie chcę, żeby to powróciło…
            - Powiem ci jedno… - nie chciałem, a mimo to słyszałem jego donośny głos jeszcze w przedpokoju. - Ta twoja miłostka do Theresy jest, po prostu, żałosna!

 Annika

            Jestem… w sumie sama nie wiem, gdzie jestem dokładnie. Wiem tylko, że to istne królestwo i ledwo wypuszczam powietrze, szepcąc cicho: „wow”. Nie wierzę, że tu jestem. Nigdy wcześniej nawet bym o tym nie pomyślała.
            Moje oczy lustrują w końcu dokładnie biały budynek z wieloma, wieloma oknami. Była to co prawda dwupiętrowa willa, gdzie na samej górze znajdował się balkon z – prawdopodobnie - ogromnym tarasem. Naprzeciwko wejścia, da się zauważyć… tak! To basen. Na dodatek cały podjazd wyłożony jest białym brukiem, a po bokach, wśród wielu drzew, znajdowały się ławeczki.
            Uhu, czyli że nawet tutaj chętnie obcują z naturą? No, to się zdziwiłam… No, nic. Na pewno mnie się przyda ta zieleń, pośród tych przytłaczających luksusów…
Czy ja brzmię normalnie?
            Wzdycham głośno i ruszam przed siebie. Czas stawić czoła wszystkim strachom i je przełamać.
Rany… Ależ ja mądrze brzmię! Aż sama siebie nie poznaję.
            Pierwszy krok, drugi, trzeci… Nawet się nie chwieję! Pękam z dumy! To co? Teraz decydujący ruch!
 Popycham z siłą ogromne, białe drzwi i kolejny raz spływa na mnie magia tego miejsca i to przeraźliwe bogactwo, do którego przeraźliwie nie pasuję…
            Rozglądam się dookoła.
Pełno tutaj ludzi, a w środku panuje drażliwy rumor. Chciałabym krzyknąć, zwrócić na kogoś uwagę, żeby ten ktoś powiedział mi, co robić dalej, ale język stanął mi kołkiem w gardle. To się nazywa odwaga…
            Nikt nie zwraca na moją skromną osobę nawet najmniejszej uwagi. Nic. Zero. Zresztą… czego ja się spodziewałam? Że będą mnie tu witać chlebem i solą? Pfff…
Ruszam dalej, trzymając w ręce zmiętą karteczkę z adresem oraz numerkiem pokoju, w którym miałam teraz mieszkać. Zmierzam w stronę świecących schodów z marmuru, narażając się na zawistne spojrzenia dziewcząt, które zgromadziły się tutaj w tym samym celu, co ja. Nie wiem, co mną kieruje, więc zatrzymuję się i nadal gapię jak głupia.
To wszystko jest tak wielkie, monumentalne, bogate… Takie nie moje…
            Zaciskam mocno pięści, tak, że bieleją mi kostki, a paznokcie boleśnie wbijają się w dłoń. Oddycham spazmatycznie i już wiem, że sama do niczego nie dojdę. Rozglądam się wokół siebie.
            Znalazłam. Idę w stronę brunetki, która samotnie opiera się o filar kilka metrów od schodów.
Muszę kogoś mieć przy sobie. Muszę. MUSZĘ. Inaczej się złamię i… ucieknę. A mam dosyć ucieczek, więc do czegoś takiego dojść nie może.
            - Cześć - zagadnęłam niewinnie, uśmiechając się nieśmiało do czarnowłosej. - Szukam pokoju numer 27, wiesz może jak tam dojść?
            Dziewczyna lustrowała mnie swymi czarnymi tęczówkami, po czym pocmokała swymi ognistoczerwonymi ustami, przemawiając w końcu:
            - Nie widziałam cię tutaj nigdy wcześniej.
- Bo… to dlatego, że ja… no, jestem nowa w branży - to takie krępujące. Przecież jestem w tym więcej niż zielona!
            - Sofie - wyciągnęła przed siebie dłoń, którą po chwili lekko uścisnęłam.
- Annika - przedstawiłam się, obserwując okrągłymi oczyma dziewczynę przede mną.
I że ja mam się z nią mierzyć? Przecież to jakiś absurd. Ona jest taka piękna, wyrazista. Ma wszystko, czego nie mam ja.
- Chodź, zaprowadzę cię do pokoju - powiedziała swoim skrzekliwym głosem, umiejętnie mnie wymijając.
- Ty pewnie jesteś już obeznana w tym wszystkim, prawda? - nie wiem po co pytałam, jak wiedziałam i… szczerze, bałam się odpowiedzi, choć była oczywista. A jednak. Jednak miałam nadzieję, że ktoś znajduje się jeszcze w takiej samej sytuacji, jak ja…
- Zajmuję się modelingiem od szesnastego roku życia - odpowiedziała, gdy wspinałyśmy się już w górę. - A ty? Jak tu się dostałaś?
            „A, wiesz… Facet, który na mnie leci i z którym jestem w udawanym związku, przez swoje znajomości i dojścia zaoferował mi świetlaną karierę modelki”- to chyba nie brzmi dobrze, co nie?
            - Ktoś raz powiedział mi, że mam predyspozycje, więc postanowiłam spróbować. Dostałam się na te castingi tutaj, zatem czemu nie spróbować? - skłamałam szybko, przełykając po tym głośno ślinę.
Ugh, nie znoszę kłamać…
            - Predyspozycje być może masz, ale bez odpowiedniej psychiki niczego tutaj nie zdziałasz, maleńka - powiedziała, skręcając jednocześnie w wąski, ciemny korytarz.
- Co masz na myśli? - zatrzymałam się w miejscu, patrząc na brunetkę źrenicami, które kształtem miały prawo przypominać pytajnik.
- To nie jest kolorowy świat. Tutaj nie istnieje coś takiego jak przyjaźń czy nawet jakieś koleżeńskie relacje. Każdy walczy o swoje - spojrzała na mnie przez ramię. - Nie myśl, że i my się zaprzyjaźnimy, bo to wręcz głupie myślenie.
            Rozwarłam lekko usta, by coś powiedzieć, lecz jak szybko je otworzyłam, tak szybko zamknęłam.
Co można powiedzieć w takiej sytuacji? Nic… Ona ma rację.
            - Widać gołym okiem, jak się tutaj dostałaś. Mała blondyneczko, radzę ci dobrze przemyśleć czy na pewno dasz radę - dopowiedziała, po czym zatrzasnęła się w pokoju z numerem 26.
            Yhym… To dlatego mnie tutaj zaprowadziła - bo sama mieszka tuż obok i zwyczajnie szła w tym samym kierunku.
Nie wiem czemu, ale czuję rozczarowanie. Gorzkie rozczarowanie i nie jestem pewna czy umiem przełknąć tak paskudną pigułkę.
            Poprawiam włosy, po czym popycham z siłą białe drzwi, za którymi znajdował się pokój, który miałam dzielić jeszcze z jakąś lokatorką…
No, cudownie. Kolejny stres, bo jaka może się okazać ta osoba, na którą będę po prostu skazana?
            Wpadłam wreszcie do środka i to, co zobaczyłam…
Nie… Ja nie umiem tego opisać.
Zasłoniłam ręką usta, aby nie wydać z siebie pisku, co byłoby bardzo prawdopodobne, znając zwłaszcza mnie…
            Teraz wiem już wszystko. Cała fala odczuć uderzyła o mnie niczym fale morza o piasek, podczas sztormu. To piękne, bajkowe miejsce, lecz bynajmniej nie mieszkają tutaj księżniczki. Wszystko powinno być tutaj wyniosłe i – jak w baśniach - oblane dobrocią. Powinno, a nie jest. To tylko pozory. Sztuczne jest tu wszystko, dosłownie. Pełno fałszu, nienawiści i niezdrowej konkurencji. To miejsce najgorsze, jakie można sobie wymarzyć. To nic, że ciało odczuwa przyjemności, dusza cierpi nieludzkie katusze…
            - Co ty, do cholery, robisz?! - krzyknęłam, nie panując już nad sobą. 

Stefan

                Jak tu dalej żyć, skoro nie mam już nawet o czym śnić? Nie wiem czemu, ale znów otacza mnie tylko ciemność. Dosłownie, jak i w przenośni.
            Ale… tak jest najlepiej. W ciemności nie widzę tego wszystkiego, co mnie otacza, a czego szczerze nienawidzę. Nie chcę, żeby tak było. Chciałbym żyć normalnie, ale nie umiem.
            Chowam twarz w dłoniach, siedząc pośród egipskich ciemności na kanapie we własnym salonie. Tym oziębłym, sztywnym, od którego dostaję tylko po twarzy. Chciałbym się wypłakać, chociaż to tak niemęskie, ale… jednak jest coś, dlaczego tego pragnę. Mam dziwne marzenia.
            W głowie szumią mi miliony cholernych myśli, z których każda podpowiada mi coś innego. Przed oczyma pojawia mi się Michael, Annika, kumple z kadry, rodzina i… NIE! Cholera, nie! NIE! Jej nie może tu być, NIE! NIE ZGADZAM SIĘ, NIE!
            Zaciskam mocno powieki, lecz to nie pomaga. Widzę jeszcze wyraźniej te obrazy. Chwytam ozdobne poduszki, które leżą nieopodal mnie i miotam nimi z całej siły o podłogę. Kiedyś to przynosiło ukojenie. Dziś to nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Paradoksalnie potęguje ból, tylko… jak to możliwe? Czyżbym stał się już na niego odporny?
            Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Nie panuję nad sobą i biegnę w stronę wejścia. Otwieram pośpiesznie drzwi, jakby od tego zależało moje życie… nie, stop. Gdyby od tego zależało moje życie, nie otwierałbym ich w ogóle, więc to chyba złe porównanie.
            Podnoszę wzrok, lecz widzę nieznajomego mężczyznę przed sobą. Nawiązujemy kontakt wzrokowy. Jego ciemne tęczówki wydają się być stosunkowo przyjazne. Zastanawia mnie czy w moich też widać teraz obłęd…
            To szatyn, nawet wysoki, a na pewno wyższy o kilkanaście centymetrów ode mnie. Ma bladą cerę, a na jego czoło wkradło się teraz kilka zmarszczek.
            - Cześć. Przepraszam za najście, ale muszę wiedzieć, czy tutaj mieszka Annika Herz?
 Wypuściłem głośno powietrze z ust, patrząc na niego okrągłymi oczyma.
- Słyszałem, że tutaj… yyy… zatrzymała się, a bardzo zależałoby mi na kontakcie z nią.

źródło: google grafika

 Witam serdecznie! ;*
Ojj... Dziś zjawiam się nieco później, ale jednak udało mi się coś dodać! :) 
Ech, Was też tak wykańcza ta szkoła? ;c Naszczęście nie muszę niczego poprawiać, zatem... jeszcze tydzień takiej harówki! Tak, my jeszcze w przyszłym tygodniu mamy sprawdziany xD  
A jak tam u Was? ;*
A jeśli chodzi o opowiadanie... No, to chyba wiecie wszystko, co? :D A przynajmniej to,co na razie powinno być Wam znane! ;*
Buziam! ;*  


28 komentarzy:

  1. Jestem ;)
    Zacznę od Stefana. Ja wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że jak Annika się wyprowadzi to on oszaleje. Jest nie do wytrzymania, ale przecież książę nie przyzna się do swoich uczuć, a przynajmniej do tego, że mu jej brakuje. Faceci..
    Annika - mam dziwne wrażenie, że nie poradzi sobie z tym wszystkim. Kurcze, życzyłabym jej jak najlepiej, ale może lepiej niech wróci do Stefana. Tam jej miejsce :)
    No i tak.. kim jest ten mężczyzna, który przyszedł ją odwiedzić? Dlaczego skończyłaś w takim momencie? I że teraz mamy niby tydzień czekać? :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faceci, to faceci... Chyba za dużo od niech wymagać nie można hehe :D
      Dasz radę, Kochana, wytrzymasz, mówię Ci! I tak to tak szybko się nie wyjaśni. ;*
      Dziękuję! <3

      Usuń
  2. Nie sądziłam, że między Michaelem i Stephanem są takie niedomówienia. Raczej wyglądali na dobrych kumpli, co to wszystko o sobie wiedzą. A tutaj taka kłótnia... Zastanawiam się tylko, poco ona w ogóle wynikła. Mogli to sobie powiedzieć na spokojnie, przy piwku, jak na kumpli przystało. A oni się pożarli jak dzieci, zupełnie niepotrzebnie. Stephan zachowuje się głupio, ciągle się na wszystkich wyżywając i pokazując jakim to on gburem jest. Ale Michael niepotrzebnie tak na niego naskoczył. Mógł powiedzieć co myśli, ale trochę spokojniej. I sprawy by nie było. Duże to, a głupie jak but!

    A więc Annika zaczyna przygodę jako modelka. No cóż, to rzeczywiście trochę naiwne. Tym bardziej, że szansę dostanie tylko ze względu na znajomości i ten niby romans. To się nie może udać xD

    Ciekawi mnie ten mężczyzna z końcówki. Czyżby to ten, który pojawił się na samym początku opowiadania?
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kochana, za jakże cenną opinię! ;* A wszystko będzie się wyjaśniać, już niedługo i powoli! :D
      Pozdrawiam i jeszcze raz: DZIĘKUJĘ! <3

      Usuń
  3. Przecież Oni są przyjaciółmi! Co Oni robią ze swoją relacją!? Wiadomo, że Stefcio ma trudny charakter... ale żeby dalej zachowywać się jak buc?? Przecież Michi chce dla Niego jak najlepiej... Niech się Kraft weźmie w garść, bo powoli zaczyna mieć nierówno pod sufitem! Wszystko psuje! Annika od niego uciekła... teraz jeszcze Michael się odwróci, bo ileż można wytrzymać z takim grubem! A w dodatku ta Theresa? Czy ona również uciekła? Czy jednak umarła... Ach! Wkurzył mnie grr...

    Annika... modeling... to chyba nie idzie w parze :-/ niech Ona lepiej stamtąd ucieka... nieważne, że zawsze ucieka... teraz Jej pozwalam :) w dodatku, iż spotkała kogoś kto chyba nie jest jej przyjazny...

    I na koniec... kogo Stefek spotkał w drzwiach? Jacoba?
    Pisz szybko, bo to chyba najbardziej zagmatwana historia jaką czytam xd

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, miło mi, że ta historia jest taka zagmatwana w Twoich oczach! :D Poniekąd o to mi chodziło! <3
      Dziękuję, Kochana, za bezcenne słowa! ♥♥♥

      Usuń
  4. Annika modelką? Nonono, nie spodziewałam się.
    Stefan szaleje... kłóci się z Michaelem... Annika wróć! :)
    W moich przypuszczeniach Stefan wyruszy za dziewczyną. Przecież są dla siebie stworzeni!
    I co to za facet? (Chyba każdy zadaje sobie to pytanie, więc nie omieszkałam sama je postawić xD)
    Weny życzę!
    Pozdrawiam, Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Huhu Annika będzie mega modelką!jestem tego pewna :D
    Nie wiedziałam że Michael i Stefan są tak..niezgodni?nie wiem jak to nazwać...smutno mi z tego powodu
    Kochana wspaniały rozdział jak zawsze ❤
    Wybacz za tak krótki komentarz (znowu...możesz mnie zabić ;__;) jednak u mnie panuje dzisiaj mega brak humoru :)
    Z niecierpliwością czekam na nn❤
    Buziaczki kochana :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikogo nie będę zabijać, tym bardziej tak cudownego człowieczka! <3
      Dziękuję za cudowny komentarz! <3

      Usuń
  6. Haha, wiemy wszystko, a właściwie tyle, ile powinnyśmy wiedzieć......czyli nie wiemy zbyt wiele, bo w sumuei to dokąd wyjechała Annika i co ona kombinuje? I kim, do cholery, jest facet, który pojawił się w progu dmu Stefana? Czyżby to był ten, z którym Annika jest w udawanym związku?
    Michi i Stefan to już inna bajka. Trochę to przykre, że przyjaciele nie mogą się ze sobą dogadać. Stefan też w końcu powinien się ogarnąć, bo ja się o niego martwię.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedzi na wszystkie pytania niebawem się pojawią, moja kochana! ;*
      Dziękuję! <3

      Usuń
  7. Hej:*
    Tak, wiemy wszystko...czyli nic ^^
    Nie dziwię się sytuacji psychicznej Stefcia, ale wolę go takiego... no bardziej przy zdrowych zmysłach :D
    A jeśli chodzi o Annikę i modeling... mam mieszane uczucia. Ale to pewnie przez to, że za grosz nie rozumiem zawodu modelki, całej otoczki i mentalności... ale to tylko moje zdanie :)
    Tajemniczy pan w progach Krafta... może to ktoś z przeszłości naszej dziewczyny? :> Bardzo chce wiedzieć, a ty przerywasz w takim momencie...;c
    Naprawdę świetny rozdział kochana :*
    Czekam na następny :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jakoś nie mogę dodać komentarza na Twojej podstronie, więc napiszę tylko,że u Kenny'ego i Aurory pojawiła się nowość :) Wybacz, że tak w innym miejscu informuję, ale nie wiem dlaczego blogger mi odmawia współpracy T.T

      Usuń
    2. Dziękuję, Kochana, za bezcenną opinię! <3
      Ech, no blogger lubi robić na złość... ;c Ale już byłam, czytałam, zostawiłam po sobie ślad! <3 Czyli jakoś się dowiedziałam o takiej perełce! :D

      Usuń
  8. Jestem!
    Rozdział świetny! I tak szczerze... to chyba nadal nie wiemy zbyt wiele, jak to tobie się wydaje :D
    Wystarczyło, żeby Annika wyjechała, a problemy same zaczęły pukać do drzwi. Smutno patrzeć, jak przyjaciele, a takimi niewątpliwie są Stefan i Michi, kłócą się na całego. Szkoda, że nie umieją się dogadać. I szkoda, że Stefan nie potrafi się w miarę możliwości ogarnąć. Od razu wyczuwałam, że stanie się z nim coś niedobrego, jak tylko Annika zniknie.
    A właśnie. Nasza bohaterka modelką. No tego to się raczej nie spodziewałam :) Jestem ciekawa, co z tego wyniknie.
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, sama się nie spodziewałam modelingu u Anniki xD hehe Samo wyszło, no, ale najbardziej mi pasowało, więc... tak się dałam ponieść! :'D
      Dziękuję! <3

      Usuń
  9. Hejka!:* wreszcie się zadomowiłam z komentarzem :D akcja znów dynamit...
    Czyli Stefan wraca do normy i staje się agresorem i zraża do siebie ludzi xd wydaje mi się że Annika była dla niego hmm coś w rodzaju balsamem na duszę - przy niej chodź trochę zapominał o wszystkim... A teraz? Nawet biednego Michiego atakuje.
    Co do Anniki... Czego się spodziewała? Że rywalki ja pokochają? Że znajdzie zrozumienie? Niestety nie ta branża :/ tu są puste i aroganckie baby wiedzace czego chca - pytanie czy ona tam pasuje? Czy wróci gdzie jej miejsce?
    I na koniec ten mężczyzna - who is? ;D
    Cieszę się że te opowiadanie dostarcza tyle pytań :) nie mogę doczekać się ciągu dalszego więc życzę dużo wenki kochana :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! ;**
      To ja się cieszę, Kochana, że zdołałam Cię jakoś zaciekawić! To wiele dla mnie znaczy! <33

      Usuń
  10. Hej kochana :*
    Ej,ej.. Stefan ty sobie nie pozwalaj, nie argumentuj zachowania Michaela po kolorze wlosow. Bo ja tez jestem blondynka,no nie ladnie, podpadles..
    A tak na serio,to fajny rodzial,nie wiem jak to robisz ale czytam go w mgnieniu oka i chce wiecej.
    Kim byl ten facet? Ktory dzwonil do drzwi Stefana? I kto wkurzyl Annike w willi?
    Co czuje brunet to wszyacy chyba wiemy co,ale on nie chce niestety tej mysli do siebie dopuscic, hmm.. jakby to nazwac tamuje ja. Jedno szczescie Michi probuje mu to uswiadomic, bo bez tego bedzie kiepsko.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, czyli Stefan łatwo mieć teraz u Ciebie nie będzie xDD
      Dziękuję, Kochana, za cudowny komentarz! <3

      Usuń
  11. Widać, że temat Theresy jest dla niego drażliwy :x
    Oj Stefek :(
    Jestem dzisiaj znów krótko, za co przepraszam :(((
    Jak zawsze piękny ❤
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem :)
    No i co ja mam innego stwierdzić? Przecież te rozdziały to istne cudeńka!
    Annika jako modelka? Będzie jej faktycznie bardzo ciężko się odnaleźć, tym bardziej, iż wydaję mi się, że ma zupełnie inny charakter, niż te zadumane w sobie dziewczyny.
    Stefan faktycznie powinien całkowicie odciąć się od przeszłości. To go niszczy.
    Widać, że tęskni za kimś w swoim domu, a samotność mu nie służy.
    Nie może też jednak najeżdżać tak na swojego przyjaciela. Michi jest przecież taki kochany i śmieszny :D
    Czekam oczywiście na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kochana, za tak przemiłe słowa! ;* To to naprawdę napędza! <3

      Usuń
  13. Witaj moja Kochana! :*
    Na starcie przepraszam, że zjawiam się dziś, ale miałam dość intensywny weekend. :) Tak, ja też już wyczekuję wakacji... >.< Właściwie to od dziś mam luzik. ;) Życzę Ci, żebyś dotrwała do końca tego tygodnia. ;*
    Ale do rzeczy. ;)
    Rozdział jak zawsze doskonały i bez jakichkolwiek zastrzeżeń. :)
    Jestem zaskoczona, że Annika postawiła na modeling. Ale pozytywnie zaskoczona, oczywiście. :) Skoro ma predyspozycje to życzę jej powodzenia, ale jednocześnie twardego tyłka. :/ Bo domyślam się, że dla dziewczyny natury Anniki to nie będzie łatwe przeżycie. Zastanawiam się czy ta praca nie odznaczy się jakoś w psychice dziewczyny... Kurczę, założyłam tę najgorszą wersję, ale może nie będzie tak źle? Może wbrew wszystkim złym myślą, które wpływają mi do głowy wszystko okaże się łatwe i normalne? W każdym razie, życzę naszej Annice powodzenia. :)
    Co do Michaela... Myślę, że dobrze zrobił wzbudzając w Stefanie takie emocje. Może tylko ta swego rodzaju terapia szokowa jakoś na niego wpłynie? Skoro nawet Michael zauważył, że Stefcio robi maślane oczka na widok Anniki to może jakoś dotrze do Stefana ten fakt i pogodzi się, że urok dziewczyny i na nim zrobił wrażenie? Nadal zastanawia mnie tamta dziewczyna... Theresa... Myślę, że to niezdrowe żyć wciąż przeszłością... Ostatnio czytałam książkę, której bohater żył przeszłością, przez co nie mógł żyć teraźniejszością. Przyjaciel określił go mianem zombie. Takim zombie jest też Stefan. Tak mi się wydaje. :(
    Ale intryguje mnie również ten mężczyzna... Czyżby to był chłopak, z którym nasza bohaterka wcześniej umówiła się na randkę? Czy to on? :o
    Kochana, rozdział palce lizać, więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :* Mam nadzieję, że w najbliższy weekend będę już na czas. ♥
    Buziaki ;*
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, mój Skarbie kochany, DZIĘKUJĘ za ogrom tak cudownych słów! <3

      Usuń
  14. jestem. Nadrobiłam wszystko co mi się nazbierało do tej pory i chcę Ci tylko napisać, że jestem i czytam. Niestety nie mam weny na jakiś bardziej skomplikowany komentarz, za co przepraszam. Dobrze wiesz, że bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń