piątek, 22 kwietnia 2016

~ Rozdział trzeci



Pomagajmy, ufajmy, przyjmujmy pomoc i… tak zwyczajnie,
zachowujmy się czasem jak łatwowierne dzieci.

Stefan

            I znów czeka mnie to samo.
Uśmiecham się blado pod nosem, będąc najwyraźniej zadowolony tym faktem. Ale czemu? Dlaczego chcę wracać do tego mieszkania, w którym dociera do mnie jakim przegranym życiowym jestem?
            Na tę myśl wzruszam ramionami sam do siebie, jednocześnie przekręcając  klucz w zamku. Pierwsze, co widzę, to ciemność, która ogarnia wszystko wokół. Bez wahania wchodzę w nią z impetem, jakbym sam chciał zamienić się w ciemność. Tak, byłbym niewidzialny. By nikt nigdy nie zdołał już zachwiać tego mojego popieprzonego życia i jeszcze bardziej popieprzonej psychiki.
            W korytarzu omal nie potykam się o porozwalane na środku pomieszczenia buty. Duszno tu, więc od razu udaję się w stronę salonu, gdzie otwieram balkon na oścież, aby wpuścić do środka sporą ilość zimnego powietrza. Krztuszę się przez chwilę.
To ta pustka… Ta samotność… To ona mnie krztusi w taki sposób, że nie potrafię oddychać. Nie chcę tego czuć. To zbyt wiele, nawet ja dla mnie.
            Wiem jedno. Nie mogę tu dłużej zostać. Nie teraz, kiedy już zdążyłem się wytrącić z równowagi.
Otwieram zatem lodówkę. W niej, jak zwykle, samo światło i kilka jajek. Mam zatem pretekst. Każdy jest w sumie dobry, byleby się tylko stąd wydostać. To co? Zakupy, tak?
Tak, to jedyne, co mi chyba pozostało…

Annika

            Nie to, że ja oczekuję jakoś wiele. Nie. Chciałabym jedynie, żeby przestało w końcu lać. Wszystko tylko nie ten cholerny deszcz.
Chociaż… W sumie, teraz nie mam nawet na co narzekać. Siedzę sobie pod dachem jakiegoś opuszczonego budynku i tak myślę. Patrzę na kapiącą z góry wodę, myśląc, co dalej…
            Bo co dalej? Zrobiłam to, co chciałam. Wykonałam swoje zadanie, spełniłam największe pragnienie. Uciekłam od tego bagna, ale co dalej?
            Ha, milczenie. Nic nie stoi przede mną otworem. Żadnych nowych szans czy perspektyw. Nic. Zero.
            Podciągam kolana pod brodę, czując przypływ łez. Czuję się beznadziejne. Niechciana, niekochana.
Uśmiecham się kwaśno. Dokonałam swego celu. Tak miałam się czuć. Jak kompletny, bezwartościowy śmieć, bo do tego dążyłam, czyż nie?
            Słyszę jakiś odgłos. Yhy, to ja. Spoglądam na swój brzuch. Kiszki marsza grają. Jak nie chcę zginąć z głodu już pierwszego dnia mojej misji, powinnam coś zjeść.
            Zatem wygrzebuję swoje marne pieniądze i chwiejnym krokiem ruszam przed siebie, zarzucając na głowę kaptur. Jest już ciemno, ja w całkowicie obcym miejscu. Dobrze, że choć jestem w ojczystym kraju, inaczej chyba nie pozostawałoby mi nic innego, jak od razu położyć się na tym chodniku i utonąć w jakiejś kałuży. Dosłownie.
            Swoim zielonym światłem przyciąga mnie jakiś spożywczak na rogu ulicy. Ok, tutaj nawet głupie spożywczaki są bardziej wypasione niżeli te w moim miasteczku. I przeraża mnie to, bo ileż ja tutaj kupię za swoje marne dwadzieścia euro? Zakupy życia, nie ma co!
            Także lustruję wzrokiem wszystkie półki. Mam ochotę na płatki. Takie czekoladowe. Mhmmm… Już wyciągam rękę, aby wziąć je z półki. Są tak blisko… tak blisko… ach…
Ale nie. Wtedy nastąpiło zderzenie z brutalną rzeczywistością. Jak ja to niby zjem na ulicy? Zawiedziona cofam rękę i odwracam się w drugą stronę, kiedy…
Znów go widzę. O, cholera. To on. Pamiętam go.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nagle obracam się w przeciwną stronę i sama nie wiem czemu, zaczynam uciekać. Nie mam pojęcia, co mną kieruje. To odruch. Nie myślę racjonalnie. Nie wiem nawet, co dokładnie robię i dlaczego. Po prostu, niemalże wybiegam ze sklepu, nie chcąc spotkać się znów z tym mężczyzną.
 Czemu? Sama nie wiem. Wszystko wokół wiruję. O, nie… Zaraz chyba zemdleję… Przewrócę się… Nie mam panowania nad sobą…

Stefan

Nogi idą przed siebie, mimo że ja próbuję ze wszystkich sił je powstrzymać.
Cholera jasna, że też ja mam tak dobre serce. Hola, hola… Czy ja się przyznałem właśnie, że mam serce? Przecież dotychczas była to tylko bryła lodu czy bukiet kwiatów, z których już dawno opadły płatki.
            Cholera jasna! Co ja robię?! Nie chcę tego! Chcę jedynie się zatrzymać, zrobić te cholerne zakupy i wrócić do swojego bezpiecznego kąta. Tego samotnego, pustego, wypełnionego ciszą… Czy ja naprawdę tego chcę?
            Kogo ja chcę oszukać? Chyba tylko samego siebie. Powrót do tych czterech ścian byłby najgorszą opcją, ale… nie chcę iść za nią. Mimo wewnętrznych wrzasków i tak nadal pośpiesznie posuwam się przed siebie. Wyszedłem ze sklepu. Rozglądam się wokół siebie.
            Jest. Opiera się o błękitne ściany budynku, haustami łapiąc powietrze. Światło latarni rzuca słabe światło na jej bladą twarz, wypełnioną zmęczeniem.
Ok, powinno mi to wystarczyć. Zobaczyłem ją, sam nie wiem po co było mi to potrzebne, ale mam nadzieję, że zaspokoiłem ten cholernie piskliwy głos w moim wnętrzu. Wystarczy, co?
            Nie, nie wystarczy. Podchodzę do niej. Cholera, po co mi to było?! Po co?! Znów oszukuję siebie. Niby tego nie chcę, a tak bardzo tego potrzebuję…
            - Wszystko w porządku? - pytam, wysilając na się na udawaną troskę. Hm, pierwsze okazanie stosunkowo ludzkiej odsłony siebie od kilku miesięcy, brawa dla mnie. Aż dziwnie mi z tą świadomością.
Uniosła na mnie swój wzrok. Jej oczy jednak nie były niebieskie, jak wcześniej przypuszczałem, a były jak szmaragdy. Głębokie, zielone. Takie… niespotykane. Przynajmniej jak dla mnie, ale… co ja tam wiem, zwłaszcza o kobietach?
- Dobrze się… yyy… - jak wybrnąć z tej idiotycznej sytuacji? Jak się do mniej zwrócić? Cholera, tylko ja umiem wpakować się w takie bagno. - Dobrze się Pani czuje? - wybrnąłem dosyć mizernie.
- Tak, dobrze - odpowiedziała o wiele bardziej piskliwym głosem, niżeli był on jeszcze w naszym autobusie.
- Mogę w czymś pomóc? - kto by pomyślał, że taki ze mnie wychowany i troskliwy człowiek? Wow, jak powiem Michaelowi, nie uwierzy. Zresztą, ja sam nie wierzę. Tak, chyba zasłużyłem za to na duże piwo.
            - Nie, dziękuję - odpowiada półsłówkami. I jak ja niby mam się otworzyć na świat, jak wszędzie tylko „dobrze”, „ok” i inne tego rodzaju odpowiedzi? - Ale dziękuję, że Pan pyta - zagościła na twarzy dziwny grymas. Chyba też nie czuje się dobrze, mówiąc do osoby niemalże w tym samym wieku per „Pan”.
-Ale na pewno? Mogę pomóc.                                
- Naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku. Na chwilę zrobiło mi się słabo, ale sytuacja w pełni opanowana - wyjaśniła obszerniej, chcąc bez słowa więcej, umiejętnie mnie wyprzedzić.
- Jest Pani pewna? - matko, ale ze mnie cymbał. Powtarza, jak mantrę, że tak, ale ja oczywiście wiem lepiej, że nie. Że powinna teraz wrócić do domu, położyć się w łóżku i przespać w pozycji płodowej cały tydzień, owinięta szczelnie kocem. A ona tego nie ma. Czyli jednak mnie okłamała, ja zawsze mam rację, takie prawo natury. Ha, jak ja kocham sztukę dedukcji.
            - Tak! - pisnęła i kiedy próbowała mnie ominąć, nagle upadła wprost na mnie.
Matko Boska, trzymam w ramionach jakąś dziewczynę!!! Mam ochotę ją rzucić na wybrukowaną uliczkę i uciec jak najdalej, ale nawet ja wiem, że tak mnie można, bo to nieludzkie. W moim krwiobiegu biegała teraz trucizna, która mnie sparaliżowała. Ramiona, których dotykała, odrętwiały, a ja… oniemiałem.
            - Prze…prze…przepraszam - wydukała, podnosząc się chwiejnie na równe nogi. Znów oparła się o ścianę budynku, chowając bladą i zapadniętą twarz w dłoniach.
            Patrzyłem nadal na nią osłupiały, trzymając jak idiota, wyciągnięte przed sobą ręce. Zacisnąłem mocno szczękę, gberając w swoim umyśle z nadzieją, że znajdę jakieś rozwiązanie. Drobną myśl. Cokolwiek. Wszystko byłoby lepsze, niżeli ta wszechogarniająca pustka…
            - Zawiozę Panią do szpitala - ależ ja jestem błyskotliwy. Z każdej sytuacji potrafię wyjść z twarzą.
- Nie! Absolutnie! - krzyknęła słabo, chcąc pokazać jaka to ona nie jest silna. Hehe, to nawet śmieszne…
- Znam cię - wypaliłem, nie wiedząc nawet kiedy… - To ty przyjechałaś tu z nami zupełnie bez niczego… - znów zawiesiła na mnie ten swój wzrok, przepełniony smutkiem i żalem...- Teraz widzę cię i ledwo trzymasz się na nogach.
- To zmęczenie - nie kłamała. Zastanawia mnie, kiedy ostatni raz coś jadła. Mimowolnie lustruję wzrokiem jej sylwetkę. Szczupła, a to chyba nawet za mało powiedziane…
            Westchnąłem cicho, bo już wtedy wiedziałem, że nie ma innego wyjścia, niżeli tylko to jedno jedyne, którego jutro będę żałował, mogę się nawet założyć. Ale co? Nie zostawię jej tutaj, nie teraz, nie w taką pogodę, nie teraz, gdy ledwo trzyma się na nogach.
            - Chodź - warknąłem, biorąc ją pod rękę. Byłem zły. A, nawet nie! Byłem wściekły na samego siebie, bo – cholera - akurat mnie rodzice musieli wychować w taki sposób…
Nie opierała się też tajemnicza blondynka, której imienia, szczerze mówiąc, zapomniałem i nigdy nie chciałem zachować w pamięci. Sądzę, że nie miała nawet siły protestować.
            - Wsiadaj - rozkazałem, otwierając przed nią drzwi do mojego samochodu. Oczywiście, nie na miejsce pasażera obok kierowcy. Tam… tam… Może inaczej… To miejsce na wieki będzie miało już jeden zapach, który czuję za każdym razem, gdy wsiadałem do samochodu. Czemu ja go w ogóle nie wymienię na nowy? Sam nie wiem. Chyba nie chcę zapominać o wszystkim, mimo że tak bardzo tego pragnę. Paradoks, czyż nie?
            Uniosła ku górze swe ogromne, zielone oczy, które pełne były znaków zapytania. Zatrzasnąłem drzwi, szybko przeskakując do miejsca kierowcy, wtedy spojrzałem także w lusterko. Nadal przypatrywała się mojej postaci, tocząc walkę z samą sobą. Odchrząknąłem znacząco, co miało na celu dodanie mi chorej pewności siebie, której w rzeczywistości nigdy nie miałem.
            - Nie pojadę do szpitala! - jęknęła, wyciągając rękę ku klamce.
- Nie wiozę cię do żadnego szpitala! - krzyknąłem, nie panując nad sobą. Zapaliłem silnik, ruszając z miejsca. Dobra, w ruchu samochodu może mi nie ucieknie. Chociaż… ona wygląda mi na samobójcę.
            - W takim razie, gdzie? - zapytała cichutko.                       
- Do mnie.
- Że co?! Nie! Ja nie mogę się na to zgodzić! - zauważyłem, że jej ręka wahała się, czy wykonać ten jeden ruch, ale… chyba nie chciała przyprawiać mi kłopotów, bo nie sądzę, aby dbała tak o swoje życie.
            - Nie oczekuj wierzb na gruszce - bąknąłem, a wtem na tylnym siedzeniu rozległ się głośny, szyderczy śmiech.
 -Chyba gruszek na wierzbie, chciałeś powiedzieć - wycedziła w przerwach spazmatycznego śmiechu. Roześmiałem się także ja. Z własnej głupoty. Wow, niezły jestem. Ależ czynię postępy! Michael musi mi postawić jednak dwa piwa.
            - Tak też może być - odparłem, czując odpływ negatywnych uczuć z mojego wnętrza. Ufff, to całkiem miłe uczucie.
- Nie zrobisz mi nic złego, prawda? - z wrażenia wdepnąłem z impetem hamulec, nie wierząc w to, co usłyszałem. Ile ona ma lat? Dwanaście czy około dwudziestu? Przecież… Nie, to nie trzyma się kupy…
            - Nie, nie mam ani nigdy nie miałem takiego zamiaru.
- Dziękuję… - w lusterku zobaczyłem, że niezdarnie, skostniałymi dłońmi, skubie materiał swojej za dużej, szarej bluzy. - Za to postawię ci lody - błysnęła śnieżnobiałymi zębami i wtedy… nasze spojrzenia się spotkały.
            Przeraziłem się i natychmiastowo, skupiłem się w całości na drodze.
- To takie upokarzające… - powiedziałem pod nosem, a jednak mimo to szczerzyłem się jak osioł ze Shreka. Dosłownie. Czyli jednak ma dwanaście lat… Miałem rację. Który to już raz z kolei?
- Annika - dobiegło do mnie z tyłu. Chyba zauważyła, że nie pamiętam.
- Stefan.

źródło: google grafika


Hejo! ;* 
Tak więc przybywam, a wraz ze mną - trzeci rozdział. :) 
Jak się podoba? Albo... czy w ogóle komukolwiek się podoba? :( 
Czekam na Wasze opinie, Skarby! Pamiętajcie, że każde Wasze słowo jest dla mnie więcej niż tylko ważne. <3
  

43 komentarze:

  1. Rozdział jest wspaniały!
    O rajuśkku - błyskotliwy, dobrze wychowany i uroczo nieporadny Stefan - jak ja go uwielbiam. Niby taki mały i niepozorny a jednak ma charakterek :D
    Świetnie go wykreowałaś, mam nadzieję, że dogadają się z Anniką ;)
    Czekam na ciąg dalszy
    Verity

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie sądziłam, że taka odmiana Stefana może się aż tak spodobać, ale bardzo dziękuję! Cieszy mnie to podwójnie, bo to takie zaskoczenie. :D
      Ojojoj, z dogadaniem z Anniką może być różnie, ale... zobaczy się, co tu będzie dalej. :D
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  2. Jestem :)
    Mówiłam już, że kocham to opowiadanie? Jeśli przypadkiem mi się nie zdarzyło to właśnie mówię. Jest genialne i w ogóle ubóstwiam je! Tak, ze mną wszystko w porządku.. w razie wątpliwości :D
    Kurczę.. dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie jak wygląda życie Stefana. Biedny chłopak i tyle. Jakoś chyba średnio sobie radzi z tym życiem.
    Ale może właśnie dlatego pojawiła się Annika. Czuję, że odmieni jego życie. Swoje zresztą też. Nie ma nic, zaczyna wszystko od zera.. Powinna się chyba cieszyć, że znów spotyka Stefana. Przecież gdyby nie on.. gdyby jej nie zabrał to co by teraz było? Podsumowując to jednym słowem: przeznaczenie. W które ja chyba zaczynam wierzyć :)
    Kochana moja, czekam na kolejny rozdział, pisz szybciutko!
    Pozdrawiam, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju! Dziękuję, Kochana, za tak miłe słowa! <3 Nawet nie masz pojęcia, jaką radość mi sprawiłaś tak miłymi słowami! <3
      No, trzeba przyznać, że Stefan średnio sobie radzi, o ile w ogóle sobie radzi... No, ale jak widać życie postawiło na jego drodze Annikę. Pytanie: co to ze sobą przyniesie dla obu ze stron? :D
      Dziękuję raz jeszcze! <3

      Usuń
  3. Jestem i ja!
    Lubię, ale to bardzo lubię stronę w jaką zmierzasz z tym opowiadaniem!
    Kupiłaś mnie Stefciem - "Matko Boska, trzymam w ramionach jakąś dziewczynę!!!" - leżałam ze śmiechu! Ogólnie naprawdę zaskoczyła mnie jego postać, i to bardzo pozytywnie :))
    Zastanawiam się co wykombinowałaś dla Anniki. Dziewczyna nie ma naprawdę nic o.O To coś jak "Wsiąść do pociągu, byle jakiego". Kibicuję jej z całego serca :3
    Czekam na rozwój sytuacji, a zapowiada się naprawdę ciekawie :)
    Życzę dużo weny kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię zaskoczyłam! <3 Poniekąd o to mi chodziło. xD Także cel osiągnięty! :D Chociaż jeden. :D
      A, no Annika nie ma najłatwiejszej sytuacji, ale... co ma być, to będzie, prawda? :D
      Dziękuję za obecność i komentarz! <3

      Usuń
  4. Ten Stefek to jednak szalony chłopak jest XDD
    I tajemniczy również :))
    Choć coś czuję, że jednak może być jeszcze bardziej :))
    Przepiękny ❤
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy szalony? Hm, w sumie można by się nad tym zastanawiać, lecz tajemniczy jest na pewno. I może będzie jeszcze bardziej? :D
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  5. Ja nie wiem, jak Ty to zrobiłaś, ale wczułam się w sytuację Stefana. Można powiedzieć, że stałam się nim na chwilę. Też czułam się momentami idiotycznie bezradna i chciałam pomóc Annice. Nawet też chciałam być ciemnością. Hm... W sumie, to byłoby ciekawe doświadczenie.
    Interesujące, co by się stało z Anniką, gdyby nie spotkała Stefana. Zemdlałaby i leżała gdzieś na chodniu wycieńczona?
    I co będzie dalej?
    Czekam na ciąg dalszy:)
    Pozdrawiam!
    PS. Jak Ty to zrobiłaś, że już trafiłaś na mojego nowego bloga? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no, byłoby, jeśli tak na to patrzeć. :D Bo w sumie, chyba nawet nie umiemy sobie wyobrazić, jak to jest być ciemnością...
      Ale w każdym razie, naszczęście nasz Stefcio nie zamienił się w ciemność, pozostał sobą i znalazł w porę Annikę, bo inaczej sama nie wiem, co mogłoby się z nią stać... :)
      Dziękuję! <3

      P.S.: A widzisz, Kochana, magic. :D

      Usuń
  6. Jestem i ja!
    No kochana, cudowny rozdział! Zresztą jak zawsze.
    Stefan to trochę taki nieporadny chłopak, ale z dobrym sercem. Tylko ciekawi mnie, ogromnie ciekawi jego przeszłość. Tak samo jak przeszłość Anniki. Ten rozdział jest tak dobrze napisany, idealnie wręcz, że nie potrafię się do niczego porządnie odnieść. W mojej głowie jest tyle pytań, ale wiem, że i tak będę musiała poczekać, na odpowiedzi na nie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niestety, troszkę trzeba będzie czekać, lecz dziękuję, że w ogóle chcesz czekać wraz ze mną i z moimi bohaterami! <3
      To bardzo wiele dla mnie znaczy! <3
      Dziękuję! ;*

      Usuń
  7. Melduję się!
    Kochana, rozdział cudowny! Ja nie wiem, jak ty to robisz, że każdy kolejny jest jeszcze lepszy od poprzednich. Zresztą, wszystkie były świetne ^^
    Stefan po raz kolejny zarobił u mnie plusa. Niby niepozorny, a jednak z charakterkiem i dobrym serduszkiem. I jak tu pana, panie Kraft, nie lubić? :D W ogóle, genialnie opisałaś jego emocje, naprawdę można się wczuć w jego skórę, w myśli.
    Jestem strasznie ciekawa, co tak naprawdę dzieje się z Anniką. Jaka była jej przeszłość, bo tak naprawdę, dziewczyna ma bardzo niewiele... Może pojawienie się Stefana coś zmieni?
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właściwie Annika nie ma niczego, ale... czy o wiele więcej ma Stefan? No, tu można dyskutować, lecz o tym więcej już niebawem! ;*
      Wiadome jest jedno: pojawienie się Anniki u Stefana musi coś zmienić, tylko czy na pewno na dobre? :D
      Ściskam! ;**

      Usuń
  8. Wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że Stefan gdzieś tam w środku jest dobrym chłopakiem i pomoże naszej zagubionej blondynce.. Myślę, że oni mogą sobie pomóc nawzajem :)
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, naszczęście Stefan Cię nie zawiódł, Kochana! Chociaż... różnie jeszcze może być... ;/
      Czy sobie pomogą? Oby sobie nie zaszkodzili, o to tutaj chodzi... No, ale ciii, nie mogę niczego więcej zdradzić! ;*
      Dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  9. Hej! <3
    Czy się podoba? To chyba oczywiste! Piszesz jak z nut, z każdym rozdziałem jest coraz więcej pytań, kurczę jak tajemniczo! *-*
    Chwila moment, co ten Stefek taki geniusz? ;D wierzb na grusze, nadal nie mogę opanować śmiechu xD
    A więc idąc drogą dedukcji - BARDZO SIĘ PODOBA!!! Dziewczyno, jak Ty to robisz? Mi szczena już dawno opadła ;)
    Cudo, tyle w temacie ;**
    Czekam na następny rozdział kochana! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! ;*
      Dziękuję Ci, Kochana, za tak budujące słowa! ;D
      Hehe, a widzisz. U Stefanka nawet wierzby są na grusze. ;D To trzeba umieć, a co! ;D
      Dziękuję za tak miłe słowa! Jeszcze raz! <3

      Usuń
  10. Część mojego, dzisiejszego dnia postanowiłam poświęcić na czytanie blogów. Rzadko kiedy to robię bo zwyczajnie brakuje mi czasu, ale mam nadzieję, że dzisiaj trafię na coś fajne. Trochę oderwania od rzeczywistości każdemu się przyda.
    Rozdział jak dla mnie trochę smutny. Aż chyba przeczytam dwa poprzednie żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Jednak styl i zainteresowanie czytelnika jak najbardziej na plus. Niesamowicie się to czyta.
    Życzę weny i czasu na pisanie :)
    Całuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i chęć zaglądnięcia tutaj! ;)
      Podwójnie cieszę się, że zdołałam Cię zaciekawić! :D

      Usuń
  11. Już uwielbiam te dwójkę! :D
    dziękuję! sprawiłaś, że ten dzień stał się o wiele lepszy :)
    Widzę, że oboje mają ze sobą problemy, ale wierzę, iż dadzą rade sobie z nimi poradzić. Kto wie... może dokonają tego razem. Coś czuję, że połączy ich coś szczególnego i szczerze? Nie mogę się doczekać aż o tym poczytam, bo piszesz świetnie :)
    You make my day :)

    Pozdrawiam i czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to Ty, Kochana, mi poprawiłaś dzień! ;*
      Dziękuję za tyle pozytywnej energii, która płynie z Twojego komentarza! To wiele dla mnie znaczy! <3 Dziękuję! <3

      Usuń
  12. Stefan mnie po prostu rozwalił. Niemal przez cały rozdział siedziałam z uśmiechem na twarzy :D
    Jestem strasznie ciekawa życia Anniki, mam nadzieję, że Kraft wyciągnie z niej cokolwiek.
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że Stefcio może stać się wręcz komiczny, ale... to dobrze nawet! :D Śmiech to w końcu, zdrowie, czyż nie? ^^
      Annika to zaś troszkę specyficzny przypadek, dlatego moze być trudno coś z niej wyciągnąć, ale poczeka się, to się i zobaczy, jak to będzie dalej. :D Buziam! ;**

      Usuń
  13. Bardzo podoba mi się Stefan i myślę, że mnie zaskoczyłaś pozytywnie jego zachowaniem :) Jest ciekawy, tajemniczy, a ja lubię takie tajemnicze osoby... Jakie jest życie Anniki? Mam nadzieję dowiedzieć tego się w kolejnym rozdziale. Nie muszę już mówić, że podoba mi się Twój styl pisania i że Twoja historia mnie wciąga? :) Cieszę się, że informujesz mnie o nowych rozdziałach. Będę czekać z niecierpliwością.
    Pozdrawiam Cię i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo dziękuję za tak ciepłe słowa! ;*
      Cieszę się, że zdołałam Cię zaciekawić i naprawdę wiele dla mnie to znaczy!
      Pozdrawiam! ;**

      Usuń
  14. Kochana, na początku muszę powiedzieć, że lodami mnie powaliłaś! :D Wiem, jestem dziwna, bo takie skojarzenia, ale... chodzę do klasy z dziwnymi ludźmi. xD
    A teraz chcę przeprosić, że jestem dopiero teraz, ale wcześniej choć nie wiem jakbym chciała nie mogłam. :(
    Ten rozdział bardzo mi się podoba! ♥ Jest doskonały! Arcydzieło! :D
    Jestem strasznie zaintrygowana przeszłością Stefana... Mam wrażenie, że jest zraniony... Ale dlaczego? Kto mu to zrobił? Kobieta? Rozstali się? Mam tyle pytań co do niego, że nie wiem, które najpierw wymienić. :) Bardzo dziwnie zareagował, gdy Annika wpadła w jego ramiona. To musi mieć jakieś podłoże... I ten samochód... Przednie siedzenie... Klaudio, Klaudio, Klaudio... intrygujesz. :D
    A co z Anniką? Bardzo mi jej szkoda. Troszkę porwała się z motyką na słońce, jeżeli będzie to dobre określenie. Przyjechała z niczym, a niesamowicie ciężko jest wybudować coś nie mając nic. Bo choćby chciała wynająć mieszkanie nie ma pieniędzy na wpłacenie kaucji czy czegoś w tym stylu. Ma dwadzieścia euro w kieszeni i jest głodna. Na ile jej to wystarczy? Dzień? Dwa? No i bum! Zjawia się Stefan. :) Ciesze się, że jej nie olał, posłuchał głosu serca i poszedł za nią. :) Jak się okazało, potrzebowała go. A on nie nawalił. Michael naprawdę musi postawić mu piwo, bo chłopak zachował się bardzo dobrze. Nie zostawił jej samej sobie, ale zainteresował się nią i otworzył dla niej drzwi swego mieszkania. Może tym samym otworzył jej drzwi do jego życia? :)
    Nie dziwię się, że dziewczyna zadała takie pytanie. W końcu na tym świecie niemalże nie ma ludzi, którzy robią coś bezinteresownie, prawda?
    Jestem niesamowicie zaintrygowana tym, co wydarzy się dalej. ^^
    Takie małe pytanko... Nie możesz już dziś dodać nowego rozdziału? :D
    KOCHAM! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, naszczęście też nie należę do normalnych. xD ;*
      I nie masz za co przepraszać! <3 Musiałabym być głupia, myśląc, że tutaj do mnie nie zawitasz prędzej czy później! Przecież wiem, że byś mnie tak bez słowa nie opuściła! ;*
      Ojoj, troszkę dużo pytań, ale na nie odpowiedzi poznamy potem. :D Noo, właściwie to przy końcu historii, ale cierpliwość popłaca, ot co! :D
      Ojjj... Wiesz, mogłabym dodać nowy rozdział, pod warunkiem, że Ty też nie poskąpisz u Grzesia. :D ;* Tak! To szantaż! :D
      Kocham! <3

      Usuń
  15. Hej kochana jestem w koncu.
    To opowiadanie mnie zaciekawilo chce wiecej i wiecej.
    Jestem ciekawa co sie stalo w zyciu Anniki ze jest smutna i ciagle placze. Albo co sie dzialo w zyciu Stefana? Ze tak sie zachowuje? Czasami wrecz chamsko.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! ;*
      Oj, tak. Smutku oraz chamstwa moim bohaterom nie brakuje momentami, ale może kiedyś będzie inaczej? ;*
      Buziam! ;*

      Usuń
  16. Jestem :)
    No Kochana... ❤
    Ja nie mam słów... Po prostu... Mnie zatkało ^^ No i co mam więcej na ten temat powiedzieć? ^^
    Rozdział jest rewelacyjny :) Ja kocham tą historie ❤ jak dla mnie to może się ona w ogóle nie kończyć :)
    No powiem szczerze, że postać Stefana tutaj jest taki bardzo tajemniczy... Hm... Mam wiele pytań ^^ ale to może później :D
    Oj, Annika...
    Takie spotkanie... :) No oczywiście takie niespodziewane i w ogóle... ^^
    Stefan naprawdę wykazał się dobrodusznością ;)
    Haha :) No i fragment z lodami... ^^ coś czuję, że będzie się tutaj działo :D
    Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :)
    Już się nie mogę doczekać ^^
    Pozdrawiam Kochana i weny ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! ;* Dziękuję Ci, Kochana, za tak miłe słowa i samą obecność! ;D
      Na następny zatem zapraszam w piątek! ;*
      Buziam! ;**

      Usuń
  17. Stefan ma sobie jakieś dziwne mniemanie. Uważa się chyba za takiego ponuraka, który nie potrafi okazać serca drugiemu człowiekowi. A tutaj widać, że wcale tak nie jest. To dobry facet tylko sprawia wrażenie takiego... zamkniętego na świat zewnętrzny, ale na własne życzenie. Dobrze, że pomógł Annice, chociaż nie wiem czy ona na ta pomoc zasługuje. W końcu to, co się teraz z nią dzieje, było jej planem. Chciała uciec, to uciekła. Może jakby się pomęczyła trochę na tej tułaczce to by zrozumiała jak głupio się zachowała. A Stefan ma chyba duże zaufanie do ludzi, skro tak po prostu wpuścił ją do swojego domu. Nie zdziwiłabym się jakby zapieprzyła mu żarcie z lodówki, jakieś kosztowności do opchnięcia albo kasę i uciekła znowu:D

    Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Stefan właśnie taki jest, ale czy zawsze taki był? No, temu można by się było jeszcze przyjrzeć głębiej. :)
      Hahah, a wiesz, że taki scenariusz Annika= złodziej mi nawet do głowy nie przyszedł? :D A w sumie byłaby to jakaś alternatywa. :D
      Dziękuję za komentarz, ściskam! ;*

      Usuń
  18. Ja też jestem zachwycona :) zagubiona dwójka jest przeurocza... Stefek taki kochany, czuły i dobrze wychowany :D a przy tym wszystkim taki uroczy. A Annika to jedna wielka zagadka jak dla mnie... Smutno, że jej życie wygląda jak wygląda ale może wlasnie Stefcio nada mu nowy bieg? Są tajemnice, które chciałabym rozwiązać wierzę że wkrótce sprawisz nam radość odpowiedziamy bo nie będę ukrywać - z niecierpliwością czekam na nexta i chcę wiecej!:*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa! ;*
      Miło mi niezwykle, że zaciekawiła Cię ta historia! To wiele dla mnie znaczy, uwierz mi, Kochana! <3

      Usuń
  19. Hej, hej!
    Super rozdział! Mi się bardzo podoba. Taki trochę smutny, ale bardzo ciekawy. <3
    Bardzo mnie intryguje przeszłość tej dwójki. Oboje wydają się strasznie zagubieni. On kogoś stracił, ona ucieka. Tylko dlaczego?
    Kochana nawet nie wiesz jak mnie zaciekawiłaś! *.*
    Czekam! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  20. JA JESZCZE TEGO NIE KOMENTOWAŁAM?!
    PRZEPRASZAM!
    Myślałam, że coś pisałam, ale jak widać moja pamięć jest na bardzo wysokim poziomie.
    Rozdział oczywiście świetny! Może i na początku było troszkę smutno, to jednak było w nim naprawdę wiele powodów do uśmiechu. Jednym z nich jest oczywiście Stefan, który pomógł Annice <3 dziewczyna jest taką małą zagadką. Czy Stefanowi uda się tą zagadkę rozwiązać? Teraz Annika wydaje się skryta, ale to ba pewno przez tą całą sytuację.
    Czekam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, Kochana! Każdemu mogą się przydarzyć takie przeoczenia, to się w pełni rozumie. :)
      Dziękuję za takie miłe słowa! <3
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  21. Hej kochana :D
    Jestem późno ale w końcu udało mi się znaleźć czas..i nie żałuję <3
    Annika jak i Stefan nie są łatwymi charakterami ja widać,są zagubieni we własnych światach
    Może im się uda odnaleźć z pomocą tej drugiej osoby?mam nadzieję że dowiemy się tego niebawem :*
    Z niecierpliwością czekam na nn ❤
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że nie żałujesz! <3 Bardzo miło mi to 'słyszeć'! :D
      Buziam! ;*

      Usuń